10.07.20022 r. XV Niedziela Zwykła
Liturgia Słowa:
Pwt 30, 10-14, Ps
69 (68), 14. 17 i 30. 31 i 33-34. 36-37, Kol 1, 15-20
Łk 10, 25-37
Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę,
zapytał: «Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?»
Jezus mu odpowiedział: «Co jest napisane w Prawie? Jak
czytasz?»
On rzekł: «Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim
sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego
bliźniego jak siebie samego».
Jezus rzekł do niego: «Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a
będziesz żył».
Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto
jest moim bliźnim?»
Jezus, nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z
Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz
jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem
przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy
przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął.
Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to
miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu
rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do
gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał
gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam
tobie, gdy będę wracał”.
Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego,
który wpadł w ręce zbójców?»
On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie».
Jezus mu rzekł: «Idź i ty czyń podobnie!»
Komentarz
Usuwać to, co brudne, i
łagodzić ból
Przypowieść o dobrym Samarytaninie ma w
sobie słodycz i piękno, jest jednak także ostra jak miecz: bardzo głęboko
porusza nasze sumienia. Kto z nas bowiem nie był w sytuacji, w której
zignorował człowieka potrzebującego pomocy? Kto z nas nie był jak ów kapłan i
lewita, którzy – gdyby przetłumaczyć ten tekst dosłownie – na widok poranionego
przeszli na drugą stronę drogi, by się z nim nie zetknąć, by nie spojrzeć mu w
oczy? Tymczasem należało zrobić tak jak Samarytanin: wpierw wylać na rany
biedaka odrobinę wina, które usuwa to, co niezdrowe, dezynfekuje. Potem użyć
oliwy, która łagodzi ból. Usuwać to, co brudne, i łagodzić ból – czy nie to
samo dokonuje się w konfesjonałach i podczas namaszczenia chorych? Przypowieść
bardzo wyraźnie prowadzi nas ku sakramentom. A dwa denary pozostawione w
gospodzie powinny przypomnieć nam o dwóch księgach: Starym i Nowym Testamencie.
Oto bogactwo, którym dysponujemy, by ratować poturbowanych przez życie.